środa, 4 marca 2015

Mix lutego

W ferworze przeprowadzki, chwilowego braku internetu i zabawy w składanie "puzzli" z Ikei, luty jakoś szybciej się skończył i zupełnie przegapiłam początek marca. Na szczęście już odkopałam się z waliz i pudeł - wracam do pisania! Opowiem Wam o kilku wartych uwagi rzeczach i wydarzeniach  tego miesiąca :)



Wydarzenia

Tym razem najważniejszą sprawą miesiąca był jego... koniec - czyli długo wyczekiwana przeprowadzka. Ze studia przenieśliśmy się do dwu-pokojowego mieszkania i jak dotąd jestem zachwycona. Fajna okolica, staja metra prawie pod domem, ładny widoczek z okien, które wychodzą na południe <3 Zapowiada się dużo słońca :) O tym, jak się przeprowadzić i nie zwariować opowiem już niedługo!

Ikea made my day ;) Or weekend...
W lutym zaliczyliśmy małe combo - w tym samym tygodniu był Tłusty Czwartek, Piątek 13 i Walentynki :) Tłusty Czwartek świętowaliśmy w gronie przyjaciół i pączków, piątek obył się bez strat, a Walentynki, z niewielkim opóźnieniem obchodziliśmy w naszej ulubionej koreańskiej restauracji, o której wspominałam tutaj. W ramach walentynkowego upominku dostałam ulubione macarons'y - uwielbiam!

Miejsca

Kraków - Pod koniec miesiąca na dosłownie kilka dni odwiedziłam Polskę - wpadłam na chwilę do miasta królów (imprezy). Znacie Cupcake Corner? Nie?! No to koniecznie musicie wpaść na kawę i babeczkę! Moją ulubioną jest Muffinka Orzechowa, ale tym razem skusiłam się na inny klasyk: Red Velvet - pycha!


Poza wcinaniem babeczek w Krakowie zaliczyłam mały spacer - odwiedziłam stare miasto i kampus mojej uczelni. Łezka w oku się zakręciła... nie no żartuję ;) Ale fajnie czasami odwiedzić stare miejsca.

Ten z prawej to mój ulubiony ;) kinda sexy...

Muzyka

Kolejnym fajnym epizodem był koncert Sabaton'u - na ich koncertach byłam już dwa albo trzy razy i zawsze świetnie się bawię :) Mogę powiedzieć, że o ile zespół daje z siebie wszystko niezależnie od tego, gdzie gra, ludzie bawią się zupełnie inaczej. Na heavy-metalowy koncert w Antwerpii fani przyszli z... dziećmi. No nie żeby wszyscy, ale widziałam dużo więcej pięcio- czy dziesięciolatków niż kiedykolwiek na takim koncercie w Polsce! Pod sceną prawie nie było pogo - ludzie świetnie się bawili, po prostu nie próbowali ze sobą "walczyć". Na plus zaliczam też całą organizację - Lotto Arena w Antwerpii to już druga hala koncertowa w Belgii, którą odwiedzam, i po raz kolejny jest świetnie. Super miejsca, światło i nagłośnienie. Nie ma kolejek właściwie nigdzie - do szatni, nie ma problemu z kupieniem czegoś do picia itp, ani nawet do łazienek (!!!) ! Da się? Da!
Do koncertowych odkryć zaliczam Battle Beast, który był supportem. Usłyszeliśmy ich pierwszy raz i... no cóż, nie minął miesiąc, a już mamy ich trzy płyty :)

V_n.n_v


Rzeczy

Zaskakującą ciekawostką, która sprawdziła się świetnie były sztuczne paznokcie z H&M - świetny patent na imprezę! Tipsy przykleja się bez kleju - mają na sobie żel, który po prostu przyciska się mocno do własnego paznokcia (usuwa się je przez moczenie w wodzie). Nieufnie do nich podchodziłam - spodziewałam się, że odpadną po pięciu minutach. Ale utrzymały się całą imprezę - a była sroga, od 18 do 4 rano! :) Wybrałam wersję lustrzaną i powiem szczerze - robiły wrażenie. Lans na dzielni - zaliczony.




Linki

Przyznam, że z okazji przeprowadzki przeglądam bardzo dużo stron dotyczących urządzania mieszkania - szukam fajnych inspiracji i tip'ów. Ogromne wrażenie zrobił na mnie ten apartament - 25m2 z Berlina. Może sama organizacja przestrzeni mnie nie porywa, ale dobór kolorów i materiałów owszem - cegły i białe ściany, kamień i mocne, czerwone drewno, stonowane odcienie szarości i żółte akcenty. To lubię!

30 Designers secret tips: Wonderful Home Decoration - fajny artykuł z radami projektantów dotyczącymi organizowania i urządzania mieszkania. Wszystkie podpowiedzi są proste i rzeczowe, często z wyjaśnieniem, dlaczego coś działa. Moja ulubiona to ostatnia:

"People often forget to take into account how they will look in a room of a certain color. They forget to imagine the full picture of them inside that room, living there, how they will represent themselves, how well will they blend with the color. Once there is this blue eyed woman, and I painted her walls lavender to purple. She simply glows in it. And recently happened to decorate the house of a brunette. I chose orange, because brunettes glow in orange shades. A color can not look like it is landed – it has got to move.” –Stan Topol
Carol Rossetti Gallery - ostatnie, o czym chcę wspomnieć to galeria obrazków Carol Rosetti. Jednak to nie obraz jest najważniejszy, a przekaz - podpisy pod zdjęciami poruszają trudne tematy, społeczne problemy, stereotypy itp. Nie ze wszystkimi się zgadzam, wiele jest trochę zbyt feministycznych albo gender'owych jak dla mnie - ale na pewno dają do myślenia. Mała próbka:

"Rose zdecydowała się NIE mieć dzieci. Nie martw się, Rose. Macierzyństwo jest wyborem i twoja decyzja nie czyni cię mniej kobietą."

"Jane powiedziano, że mogłaby być naprawdę piękna, gdyby zrzuciła kilka kilogramów. Jane, twoje piękno i samoocena nie są definiowane przez twoją wagę. (Ten, kto ci to powiedział, byłby piękniejszy, gdyby wiedział kiedy się zamknąć)."

"Camila i Patricia słyszą wszystkie te rzeczy, kiedy wychodzą razem: Nie musicie się tak całować! ; One chcą tylko szokować, jasne, szanuję to, ale Dżizas... ; To jest złe! ; To choroba. ; Gdyby ona była MOJĄ córką... ; To najnowsza moda. ; Fuj! ; Co za strata! ; To grzech. ; Lesby! ; To taka faza. ; Nie wyglądają jak lesbijki. ; Po prostu jeszcze MNIE nie spotkały... ; Pewnie miała jakieś traumatyczne doświadczenia w dzieciństwie. - Po 1 roku razem, są prawie ekspertkami w ignorowaniu tych bzdur. Dobrze, dziewczyny! Olejcie to."

Co myślicie?

Najkrótszy miesiąc w roku, a najbogatszy we wrażenia! Chociaż... jeszcze dużo przed Nami ;) Do następnego! 


PS: Śledźcie mnie na Facebooku i Bloglovin, żeby być na bieżąco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz